środa, 17 października 2012

4.

Pisałam, że zakupy, że nic nie kupię i takie tam... no tak, bzdury gadałam. Wróciłam do domu jako posiadaczka 3 koszulek, pierścionka (najlepsze!), i dwóch filmów, kole kupiłam jeszcze, ale nie wiem czy to się liczy.
Pojechaliśmy z jego rodzicami... zawsze jakoś dziwnie się czuję kiedy z nimi jedziemy.

Nie mogę się z nim dogadać. Miałam być spakowana częściowo na sobotę, ale muszę iść do pracy i nic, zero odzewu, czy wcześniej czy później, czy wcale... zaczyna mnie to męczyć. On sam od siebie nic mi nie powie, o nic nie zapyta, co nam potrzebne, czego nam brakuje. Mam tego dość. Nie zrobię nic, i nie mam zamiaru się pakować i jak kretyn potykać się o własną walizkę. Czuje się tak jakby jemu było wszystko jedno. Czy mamy garnek, czy też go nie mamy... co za różnica. Odpuszczam sobie.
Nie mogę oddychać, jestem przerażona, i z dnia na dzień czuję się gorzej. Najgorsze jest to, że czuję się samotna...
Zostałam sama, z pokojem pełnym rupieci, meblami których nie złoże i nie rpzewioze autobusem, czemu nikt mi nie chce pomóc?
nie mogę oddychać.

Jestem wykończona...

1 komentarz: