sobota, 17 listopada 2012

10.

Od 16 roku życia blog zawsze mi pomagał, mimo częstych zmian zawsze do niego wracałam, jak tylko się da zacierając ślady po poprzednim. To jak nałóg.

Pranie zrobione, czas nastawić drugie, trzeba jeszcze umyć naczynia, poodkurzać, powycierać kurze, uprzątnąć łazienkę, i takie tam. Jestem taka dorosła.
L4 to super sprawa, w piątek faktycznie źle się poczułam, odrobinkę podkolorowałam sytuację u lekarza i do środy siedzę w domu. Spałam do 9, zjadłam śniadanie, mam czas żeby trochę wszystko ogarnąć, i nawet doprowadzić swoje paznokcie do stanu "do ludzi".

Okna poczekają, w końcu zwolnienie lekarskie to nie przelewki.

Bo może chodzenie w pełnym makijażu sprzątając mieszkanie to zdecydowanie przesada, ale jak sie nacodzień wygląda jak piece of shit, to chociaż na L4, w dresie i z pomalowanymi oczami. Sprzątam jak dama (chociaż dama to pewnie w obcasach a nie w dresie z działu męskiego).

Obiecałam sobie do wyprzedaży nie kupić nic co można na siebie założyć, nawet pary majtek!

2 komentarze:

  1. Bo blog to naprawdę dobra rzecz :)
    Haha uśmiałam się wyobrażając sobie Ciebie jak sprzątasz w szpilkach! Ale masz rację, czasem można sobie zaszaleć i poodkurzać chatę w pełnym make-up'ie, a co!
    Jejku... znowu czuję, że mamy tak wiele wspólnego, Bu :) Jak byłam w sklepie to ledwo się powstrzymywałam, żeby nie kupić kolejnych majtek albo chociaż skarpetek... a wiesz jakie to trudne :/

    OdpowiedzUsuń
  2. odjurzałam w pełni pomalowana, a CO!
    Ja się staram unikać sklepów... ciężko jest, szczególnei teraz jak niedługo wszędzie będzie się błyszczało, migało, bedą leciały amerykanskie piosenki swiateczne do ktorych mam wielka slabosc... ojj bedzie ciezko, a budzet na grudzien cieniusi:p

    OdpowiedzUsuń