Gdy psuje się komputer wszystko zaczyna robić się nudne. Powrót z pracy do domu, kiedy masz dosłownie chwilę zanim położysz się spać a tu komputera nie ma, na mp3 tylko one direction, a telewizja jest w paski, bo inaczej się ustawić nie da (nie oczekujmy cudów).
Chłopak ma dużo zajęć na swoim laptopie, a ja siedzę i nie wiem co robić, bo nie mam ani grama siły na sprzątanie, czy podobne czynności...
Mój laptop pewnego dnia odmówił posłuszeństwa, zbuntował się i ekran postanowił się nie zaświecić.
No to z okazji prawie już utraty pracy postanowilam kupić najdroższy komputer z możliwych do wyboru, a co tam pierdziele jeść nie muszę...
Mój Air ma dokładnie kilka godzin i nie myślałam,że będę się mogła zakochać w czymś innym niż sukienka, buty, czy torebka... a tu taki psikus. Kocham mojego laptopa od momentu kiedy zerwałam z niego folię zabezpieczającą.
Żeby nie było, że straciłam swą kobiecą naturę to jestem ostatnio zakochana w naszyjnikach. Mogą być duże, neonowe, ćwiekowane... a najlepiej wszystko w jednym. Kocham też wszelkiego rodzaju produkty do kąpieli, może dlatego , że to forma relaksu po pracy która najbardziej mi pomaga. Zaczełam dbać o włosy, bo od lipca wypadają mi garściami, i o dziwo obcięcie 3/4 nic a nic nie dało.
Muszę uzupełnić zapasy domowe w nowe świeczki zapachowe, bo mam jedną na dodatek świąteczną, nie dopite grzane wino, i generalnie mogę ubrać czapkę świętego mikołaja i rozdawać prezenty!
Kocham obrusy! szczególnie ten nowy pomarańczowy, i ten tydzień starszy w muffinki, i ten dwa tygodnie starszy w wielkie gruszki!
Walentynki. Zawsze mówiłam, że my to nie obchodzimy tego święta, po czym zorientowałam się, że zawsze coś dostawałam, a to czekoladki, a to, coś tam, i pomyślałam, że w tym roku po raz pierwszy i ja dam prezent. Zaparzacz do kawy wydawał się idealnym prezentem, więc tak też zrobiłam i go kupiłam.
Myślałam, że mój chłopak da mi czekoladę, ucałuje i już.
Wracając po pracy, nie do końca świeża, w leginsach z dziurą na dupie, którą staram się zakryć koszulką, starej bluzie całej w małe nitki, i z wczorajszymi włosami, doznałam szoku!
Mój chłopak stał w koszuli, zaprosił mnie do pokoju, gdzie stały już kieliszki, wino, i rózowy tulipan, świeca a ja czekałam na obiad.
Włoski makaron, z sosem pomidorowym, z włoskimi czarnymi oliwkami. Zatkało mnie.
Zawsze uważałam, że mój chłopak chociaż uroczy to niezbyt romantyczny. Teraz ma przerąbane bo wiem, że potrafi i to JAK.